Weganizm trafił do mojego domu za sprawą naszej 17-letniej wówczas Córeczki. Pewnego dnia oznajmiła po prostu, że nie będzie już jadła niczego, co pochodzi od zwierząt. Towarzyszył temu krótki wykład o pozyskiwaniu pokarmów od zwierząt i o cierpieniu z jakim się to wiąże, do czego ona nie ma zamiaru przykładać więcej ręki.
No cóż, nie ukrywam, że moja reakcja daleka była od radosnej: graniczyła wręcz z lekkim zniecierpliwieniem, że oto mamy do czynienia z kolejnym wymysłem naszej latorośli, z maleńką jednak, głęboko ukrytą nadzieją, że kiedyś może jej to przejdzie...
Nie przeszło. Zresztą tak naprawdę wiedziałam, że nie przejdzie. Jej nigdy nic nie przechodzi, jak już wpadnie na jakiś pomysł, dążyć będzie do jego realizacji. Raz obiecanej rzeczy nie zapomina, a jak sobie coś umyśli to już przepadło.
Tak też było z weganizmem. Teraz zresztą to rozumiem. Jak się raz zajrzy za tę kurtynę obojętności, którą jesteśmy na co dzień szczelnie owinięci, to nie ma mowy o powrocie do udawania, że nie wiemy jak jest naprawdę.
Trwało to dwa lata. Nie, nie jej weganizm.
Dwa lata trwało, aż dotarło do nas to, że ma rację!
Jak dobrze, że są na tym świecie młodzi ludzie, którzy zachowują tę moc spojrzenia z innej perspektywy na nasze codzienne, obarczone wieloletnią rutyną życie. I że potrafią nas czasem tą mocą obdarzyć.
No więc powiem to głośno. Jestem weganką.
Bardzo się cieszę. Ja weganką jeszcze nie jestem, moja droga do tego trwa prawie całe życie. Po troszeczku eliminowałam, zostało jeszcze trochę, ale będę czerpać pomysły z tego bloga :)
OdpowiedzUsuńFajnie :) Chciałabym właśnie żeby ten blog stał się taką inspiracją.
UsuńWszystkojedzący także mogą wzbogacić jadłospis. Tylko wyjdzie im to na zdrowie i na zdrowie zwierząt. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie wypadać z karuzeli. Najważniejsze to otworzyć oczy.
UsuńI chyba najtrudniejsze ...
UsuńTeż będę w pełni weganką.Będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńSuper, Aniu :) Zaglądaj, bardzo się cieszę!
UsuńOsobiście nie pociaga mnie weganizm, bo nie odebrałabym sobie mleka czy twarogu, ale nie znaczy to nie ciekawią mnie przepisy na wegańskie potrawy. Jeśli sama podjęłaś taką decyzję i tego chciałaś, a nie jest to wynik podporządkowania się filozofii córki, to gratuluję :) Najważniejsze jest to by być sobą.
OdpowiedzUsuńOpowiem jak do tego doszłam. Zaglądaj, będzie mi miło :)
UsuńOpowiadaj, opowiadaj :) Lubie jak opowiadasz.
UsuńJuż się robi!
UsuńCzekam na dalsze odcinki :) I na przepisy!
OdpowiedzUsuńZajrzyj niedługo :)
UsuńTez chetnie przyswoje jakies przepisy. Weganka nie jestem, ale "oczy mam otwarte':)
UsuńA to już bardzo dużo :)
Usuń