Czy po pięćdziesiątce, będąc od wielu lat żoną, matką i gospodynią domową, można zmienić spojrzenie na życie i odmienić całkowicie swoje wieloletnie nawyki żywieniowe? Otóż można!

Założyłam tego bloga w trzy miesiące po tym, jak wraz z mężem, do niedawna zatwardziałym mięsożercą, postanowiliśmy całkowicie zrezygnować z produktów odzwierzęcych i przejść na dietę roślinną, czyli wegańską.

Chcę Wam o tym opowiedzieć: opowiedzieć o tym co nami kierowało i zachęcić do zastanowienia się nad tym, co jecie. Ośmielić tych, którzy już trochę wiedzą, i którzy chcieliby zrobić podobny, wielki krok, ale nie mają odwagi.

Kuchnia wegańska nie jest ani niesmaczna, ani monotonna. Jest za to dla nas o wiele zdrowsza i pełna nowych smaków. Chcę Was tu o tym przekonać. To jak odkrywanie wielkiego, ciekawego świata za ogromnym oceanem niewiedzy. Może pokonamy go razem?


16.09.2016

I ja się kiedyś śmiałam z tofucznicy...


Weganizm trafił do mojego domu za sprawą naszej 17-letniej wówczas Córeczki. Pewnego dnia oznajmiła po prostu, że nie będzie już jadła niczego, co pochodzi od zwierząt. Towarzyszył temu krótki wykład o pozyskiwaniu pokarmów od zwierząt i o cierpieniu z jakim się to wiąże, do czego ona nie ma zamiaru przykładać więcej ręki. 

No cóż, nie ukrywam, że moja reakcja daleka była od radosnej: graniczyła wręcz z lekkim zniecierpliwieniem, że oto mamy do czynienia z kolejnym wymysłem naszej latorośli, z maleńką jednak, głęboko ukrytą nadzieją, że kiedyś może jej to przejdzie... 

Nie przeszło. Zresztą tak naprawdę wiedziałam, że nie przejdzie. Jej nigdy nic nie przechodzi, jak już wpadnie na jakiś pomysł, dążyć będzie do jego realizacji. Raz obiecanej rzeczy nie zapomina, a jak sobie coś umyśli to już przepadło.

Tak też było z weganizmem. Teraz zresztą to rozumiem. Jak się raz zajrzy za tę kurtynę obojętności, którą jesteśmy na co dzień szczelnie owinięci, to nie ma mowy o powrocie do udawania, że nie wiemy jak jest naprawdę.

Trwało to dwa lata. Nie, nie jej weganizm. 
Dwa lata trwało, aż dotarło do nas to, że ma rację!

Jak dobrze, że są na tym świecie młodzi ludzie, którzy zachowują tę moc spojrzenia z innej perspektywy na nasze codzienne, obarczone wieloletnią rutyną życie. I że potrafią nas czasem tą mocą obdarzyć. 

No więc powiem to głośno. Jestem weganką. 






14 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę. Ja weganką jeszcze nie jestem, moja droga do tego trwa prawie całe życie. Po troszeczku eliminowałam, zostało jeszcze trochę, ale będę czerpać pomysły z tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie :) Chciałabym właśnie żeby ten blog stał się taką inspiracją.

      Usuń
    2. Wszystkojedzący także mogą wzbogacić jadłospis. Tylko wyjdzie im to na zdrowie i na zdrowie zwierząt. Mam nadzieję, że coraz więcej ludzi będzie wypadać z karuzeli. Najważniejsze to otworzyć oczy.

      Usuń
    3. I chyba najtrudniejsze ...

      Usuń
  2. Też będę w pełni weganką.Będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, Aniu :) Zaglądaj, bardzo się cieszę!

      Usuń
  3. Osobiście nie pociaga mnie weganizm, bo nie odebrałabym sobie mleka czy twarogu, ale nie znaczy to nie ciekawią mnie przepisy na wegańskie potrawy. Jeśli sama podjęłaś taką decyzję i tego chciałaś, a nie jest to wynik podporządkowania się filozofii córki, to gratuluję :) Najważniejsze jest to by być sobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiem jak do tego doszłam. Zaglądaj, będzie mi miło :)

      Usuń
    2. Opowiadaj, opowiadaj :) Lubie jak opowiadasz.

      Usuń
  4. Czekam na dalsze odcinki :) I na przepisy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzyj niedługo :)

      Usuń
    2. Tez chetnie przyswoje jakies przepisy. Weganka nie jestem, ale "oczy mam otwarte':)

      Usuń
    3. A to już bardzo dużo :)

      Usuń