Czy po pięćdziesiątce, będąc od wielu lat żoną, matką i gospodynią domową, można zmienić spojrzenie na życie i odmienić całkowicie swoje wieloletnie nawyki żywieniowe? Otóż można!

Założyłam tego bloga w trzy miesiące po tym, jak wraz z mężem, do niedawna zatwardziałym mięsożercą, postanowiliśmy całkowicie zrezygnować z produktów odzwierzęcych i przejść na dietę roślinną, czyli wegańską.

Chcę Wam o tym opowiedzieć: opowiedzieć o tym co nami kierowało i zachęcić do zastanowienia się nad tym, co jecie. Ośmielić tych, którzy już trochę wiedzą, i którzy chcieliby zrobić podobny, wielki krok, ale nie mają odwagi.

Kuchnia wegańska nie jest ani niesmaczna, ani monotonna. Jest za to dla nas o wiele zdrowsza i pełna nowych smaków. Chcę Was tu o tym przekonać. To jak odkrywanie wielkiego, ciekawego świata za ogromnym oceanem niewiedzy. Może pokonamy go razem?


19.09.2016

Nie takie wege straszne!

Pamiętam, że kiedy wege przyszło do naszego domu, wpadłam w tak zwaną czarną rozpacz pt. "co to dziecko będzie jadło?!"

Z punktu widzenia nie-weganina, kuchnia roślinna wydaje się być bardzo uboga. Natomiast ci, którzy trochę bliżej się jej przyjrzeli, uznają ją często za nadmiernie wymyślną jeśli chodzi o "dziwaczne" i "wyszukane" składniki, takie jak mąka z ciecierzycy, płatki drożdżowe czy orzechy nerkowca.

Wiem, bo sama tak myślałam. Miałam jednak to szczęście, że zanim sama zdecydowałam się na odrzucenie produktów pochodzenia zwierzęcego, mogłam z bliska przyjrzeć się, co jada moja domowa weganka.

A trafiło na smakoszkę, która nie ograniczała się do spożywania marchewki z groszkiem i pasty z ciecierzycy! Dziecko rozwinęło trochę kulinarne skrzydła, częstując nas chętnie, budząc w nas często zdumienie smakiem, który można uzyskać z warzyw, bez używania oddzwierzęcych dodatków.

A już całkiem padliśmy z wrażenia, kiedy na 18-te urodziny wybrała, zamiast domowej imprezy z tortem, kolację w słynnej warszawskiej wegańskiej knajpce VegeMiasto. Rany, co za pyszności! Ciężko nam było uwierzyć, że to ta "uboga" wegańska kuchnia.

Potrawka z bakłażana 

Placek po zbójnicku

Pulpety warzywne w sosie

Pakora - warzywa panierowane w mące z ciecierzycy

Risotto na mleku kokosowym

"No, gdyby ktoś mi podawał pod nos takie pyszności, to kto wie, może i ja mogłabym zostać weganką" - pomyślałam sobie wtedy półżartem.

No i wykrakałam :)

A pyszności przygotowujemy obie z Córencją. Nie jest to trudne i nie zawsze używamy orzechów nerkowca, naprawdę :)

Po trzech miesiącach jedzenia gotowania wege myślę, że odkryłam tajemnicę dobrej kuchni roślinnej (i nie tylko). Są nią przyprawy!

O szczegółach w następnej notce, bo obiecałam sobie nie pisać elaboratów :)

14 komentarzy:

  1. Jestem naciskana przez mojego wege o tego snickersa, którego jadłam u Was.

    OdpowiedzUsuń
  2. a napięcie rośnie... ! ;)
    takie potrawy są we wrocławskim barze Vege w Rynku, chyba teraz zmienił nazwę
    byłam z miesiąc temu- pychotka !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde, czy to jest dziś 13.50, czy jutro ?? :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Csiiicho! Już poprawiłam, jakiś pacyficzny czas mi się tu zaplątał... ;P

      Usuń
  4. Pakory sa fantastyczne. wszystkie :)
    a bar Vega to od zawsze byl we Wroclawiu...to jak on sie teraz nazywa? najlepsze na swiecie golabki jadlam tam , z sosem grzybowym. chyba ze 20 lat temu a smak dalej pamietam. Golabki byly z ryzem a sos byl do wyboru (grzybowy badz pomidorowy)..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie ja pyszne gołąbki zrobiłam wczoraj... mmmmm.....

      Usuń
    2. z ziemniakami, pieczarkami i suszonymi pomidorami ... Mniam!

      Usuń
  5. se szczawiem i szczypiorkiem :)

    OdpowiedzUsuń