Czy po pięćdziesiątce, będąc od wielu lat żoną, matką i gospodynią domową, można zmienić spojrzenie na życie i odmienić całkowicie swoje wieloletnie nawyki żywieniowe? Otóż można!

Założyłam tego bloga w trzy miesiące po tym, jak wraz z mężem, do niedawna zatwardziałym mięsożercą, postanowiliśmy całkowicie zrezygnować z produktów odzwierzęcych i przejść na dietę roślinną, czyli wegańską.

Chcę Wam o tym opowiedzieć: opowiedzieć o tym co nami kierowało i zachęcić do zastanowienia się nad tym, co jecie. Ośmielić tych, którzy już trochę wiedzą, i którzy chcieliby zrobić podobny, wielki krok, ale nie mają odwagi.

Kuchnia wegańska nie jest ani niesmaczna, ani monotonna. Jest za to dla nas o wiele zdrowsza i pełna nowych smaków. Chcę Was tu o tym przekonać. To jak odkrywanie wielkiego, ciekawego świata za ogromnym oceanem niewiedzy. Może pokonamy go razem?


13.10.2016

Nasza podwójna świadomość

Niektórzy z Was pewnie znają ten filmik. A kto nie zna, to proszę, obejrzyjcie. To tylko parę minut. Nie ma w nim nic strasznego, tylko parę minut rozmowy matki z dzieckiem.




Ten krótki filmik zrobił na mnie kiedyś ogromne wrażenie. Zobaczyłam go kiedy już nie jadłam mięsa. Co prawda wtedy uważałam, że to z powodów zdrowotnych. Teraz myślę sobie, że nie chciałam przyznać się nawet przed sobą, że WIEM, że jedzenie zwierząt jest straszne. 

Oczywiście nie dla wszystkich.

Dzieci rodzą się z tą niezwykłą, prostą i niewinną wizją świata, którą  później gdzieś tracimy. Coś jest dobre, a coś innego złe. Król jest nagi, skoro nie ma na sobie ubrania. A my jemy kawałki zabitych zwierząt, mówiąc że to kotlet.

Kiedy ucieka nam to proste dziecięce widzenie świata? Tak łatwo można przekonać dziecko, że kotlecik jest zdrowy, że mięsko trzeba zjeść. Przekonały nas do tego nasze mamy, zaczęliśmy zjadać z apetytem panierowane kotleciki, gotowane paróweczki, mięsko z rosołu, wędlinkę z uśmiechniętym misiem.
Smaczne? Smaczne. Zdrowe? Mamusia mówi, że zdrowe. No to zajadamy, nie zastanawiając się z czego konkretnie zrobiony jest ten smakowicie pachnący kotlecik. 

W ten sposób powstaje w nas taka jakby podwójna świadomość. 

Dzieci lubią zwierzęta. Każde chce mieć pieska czy kotka. Na wakacjach na wsi z radością biegną obejrzeć świnki czy pogłaskać cielaczka. Co by powiedziały, gdyby się dowiedziały co się z tymi zwierzakami niedługo stanie? A gdyby to zobaczyły? 

Co by każde z nas powiedziało, gdybyśmy zajrzeli do środka zakładów mięsnych, z których wyjeżdżają do sklepów pachnące, czyściutkie, zapakowane w folie kawałki mięsa i wędliny. Potraficie sobie wyobrazić co się tam  dzieje? Mielibyście odwagę tam zajrzeć? 

"No ja wiem przecież, że mięso, które jem, pochodzi ze zwierząt" - powiesz. Ale czy miałbyś odwagę zobaczyć z czego dokładnie i jak produkuje się Twoją ulubioną kiełbasę? "Nie, chyba raczej nie, po co? Nie chcę wiedzieć. Nie jest mi to potrzebne."

Aha, no właśnie, chyba nie chcesz wiedzieć. No to masz tę wiedzę, czy jej nie masz? W Twojej podwójnej świadomości kotlecik i kiełbaska mają nadal postać potrawy z dzieciństwa, którą - czary mary - ktoś wyczarowuje w fabryce kiełbasek, żebyś sobie mógł ją kupić w sklepie i zjeść.  

Ostatnio jedna z moich koleżanek, w czasie dyskusji która zrodziła się na wieść, że zostałam weganką, opowiedziała, jak to jej kilkuletnia córeczka na widok świni powiedziała "świnko, jesteś śliczna i kochana, ale ja bardzo lubię jeść szyneczkę z twojej nóżki", na  co wszyscy wybuchnęli śmiechem. 

No tak, cóż ja tu mogę powiedzieć...

Tak właśnie wychowujemy nasze dzieci, tak samo przecież nas wychowały nasze mamy.

A przecież wiele z nas deklaruje miłość do zwierząt! I jak to naprawdę jest z tą miłością?

Kochamy psy, kochamy koty, tak mocno jakbyśmy kochali członka najbliższej rodziny. Chińczycy zabijają psy i zjadają ich mięso? Straszne! Skandaliczne! Jak można!  A my zabijamy i zjadamy krowy, uznane przez Hindusów za zwierzęta święte. 

Zjedlibyście mięso psa?  
Nie?  A dlaczego?
Czym różni się pies od innego zwierzęcia? 

Czy tylko tym, że został uznany za zwierzę domowe, nie zabijemy go i nie zjemy? 

Czy dlatego, że jest zwierzęciem inteligentym, przywiązanym do człowieka?

A krowa, czy świnia - czy wiecie jak inteligentne są to zwierzęta i jak bardzo przywiązują się do ludzi? Jeśli tylko, oczywiście, jest im dana taka szansa. Najczęściej nie mają takiej możliwości, traktowane od początku do końca swego krótkiego i pełnego cierpienia życia jako dawca mleka, dawca dzieci na mięso, dawca mięsa... 

Nie boli Was to ?



Gdzie się kończy nasza miłość do zwierząt ?

No oczywiście wiem, że nie wszyscy deklarują miłość do zwierząt. 

Wielu moich znajomych, na wieść, że przeszłam na kuchnię roślinną, deklaruje od razu: "Ja bym tak nie mógł/mogła, ja kocham jeść mięso".  

No i dobrze, skoro kochasz jeść mięso - jedz je sobie, nie będę się wtrącać. 

Zresztą sama nie byłam lepsza, przez całe swoje życie żyłam z tą podwójną świadomością. Ale przecież nigdy nie jest za późno na zmiany w naszym życiu.




2 komentarze:

  1. Nie przyznaję się do podwójnej świadomości. Zawsze mnie to bolało, ale będąc dzieckiem, nie ma się zbyt wiele możliwości. Jak tylko mogłam sama rządzić swoim wyżywieniem, to zaczęłam eliminować. Nie ze względu na to, ze nie lubię mięsa, nie dlatego żeby być zdrowsza, tylko aby żyć w zgodzie ze sobą. Mam też problem. Karmię zwierzęta innymi zwierzętami.
    Uważam, że każdy krok w stronę empatii i poszanowania życia innej istoty, jest bardzo cenny. Cieszę się, że poruszasz tematy tak bardzo ważne także i dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Ty, tak i ten mały brazylijski chłopczyk, nie chciał przymknąć oczu. Niestety, 99 % ludzi przymyka oczy i żyje nie zastanawiając się nad szczegółami swojej konsumpcji. Jak dobrze, że udaje się czasem komuś wypaść z matrixa i zacząć patrzeć na sprawy z zupełnie odwrotnej strony!

      Usuń