Czy po pięćdziesiątce, będąc od wielu lat żoną, matką i gospodynią domową, można zmienić spojrzenie na życie i odmienić całkowicie swoje wieloletnie nawyki żywieniowe? Otóż można!

Założyłam tego bloga w trzy miesiące po tym, jak wraz z mężem, do niedawna zatwardziałym mięsożercą, postanowiliśmy całkowicie zrezygnować z produktów odzwierzęcych i przejść na dietę roślinną, czyli wegańską.

Chcę Wam o tym opowiedzieć: opowiedzieć o tym co nami kierowało i zachęcić do zastanowienia się nad tym, co jecie. Ośmielić tych, którzy już trochę wiedzą, i którzy chcieliby zrobić podobny, wielki krok, ale nie mają odwagi.

Kuchnia wegańska nie jest ani niesmaczna, ani monotonna. Jest za to dla nas o wiele zdrowsza i pełna nowych smaków. Chcę Was tu o tym przekonać. To jak odkrywanie wielkiego, ciekawego świata za ogromnym oceanem niewiedzy. Może pokonamy go razem?


8.12.2016

Jaglanka w akcji, czyli snickers inaczej

Kasza jaglana jest naprawdę wszechstronna. Nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy. Teraz mam ją zawsze pod ręką.

Poprzednio wkręcałam jaglankę do pasztetu, dziś pokażę ją w słodkiej roli snickersowego kremu.

Wegańskie ciasto snickers znalazłam TUTAJ i to było pierwsze ciasto jakie przygotowałam po przejściu na dietę roślinną. Miałaś okazję spróbować go u mnie, pamiętasz? 

Dziś zrobiłam je po raz kolejny, żeby pokazać jaki to prosty i szybki do wykonania deser. A jaki pyszny!

Kaszę jaglaną przepłukuję na sitku i zalewam mlekiem roślinnym. Dodaję cukier wanilinowy, a jeszcze lepiej strączek prawdziwej wanilii. Gotuję na małym ogniu aż kasza będzie bardzo miękka i wchłonie cały płyn. To trwa około 15 - 20 minut. 



Tak wygląda kasza po ugotowaniu.


W czasie, gdy kasza się gotuje, przygotowuję spód. Czyli daktyle, troszkę zmiękczone przy pomocy pary (sitko nad garnkiem z gotującą wodą)


oraz orzeszki ziemne. Na ogół kupuję nieprażone i niesolone.Tym razem miałam prażone, a do snickersowych celów musiałam je też lekko posolić.



Daktyle i orzeszki trafiły do malaksera


i po kilku minutach miksowania zrobiła się z nich taka oto lepka masa:


Ta masa to spód naszego snickersa. Wylepiłam nią dno blaszki. Polecam robić to na papierze do pieczenia, żeby się nie przykleiła do niej na amen.

Powiem szczerze, już na tym etapie ma człowiek ochotę wyjeść całą tę masę daktylowo-orzechową, bo jest naprawdę pyszna...

No ale nic, bądźmy dzielni i pocieszmy się resztkami pozostałymi w misce malaksera. A tymczasem blaszka wylepiona prezentuje się tak:


Następnie, przy pomocy patyka miksuję ugotowaną kaszę na gładką masę.
Wcześniej trzeba oczywiście wyjąć strączek wanilii. 

Można też masę trochę dosłodzić, ale w sumie nie trzeba, bo i spód jest słodki, i na górze jeszcze będzie słodko.

Oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia w odpowiednim momencie. 

Ale za to widać jak wykładam zmiksowaną kaszę na orzechowo-daktylowy spód.


Na to wysypuję resztę orzeszków, wgniatając je troszkę w masę jaglaną.


Teraz możemy sobie posłodzić, miałam akurat syrop z agawy, ale może być też klonowy, albo jakikolwiek inny.


A na wierzch polewa własnej roboty, czyli rozpuszczona w kilku łyżkach roślinnego mleka gorzka czekolada. 


Teraz trzeba cierpliwie poczekać, aż snickers nabierze mocy w lodówce. Po godzinie można już podjadać, ale najlepszy jest po minimum dwóch, trzech godzinach, kiedy się porządnie schłodzi, zastygnie i przegryzie. 




Polecam, bo jest to pyszne ciasto i naprawdę proste do zrobienia. A poza tym zdrowsze od swojego imiennika, na pewno...

Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam :)

Przybliżone proporcje na kwadratową blaszkę 24 cm.

Spód:
2 szklanki suszonych daktyli
1,5 szklanki orzeszków ziemnych, prażonych i solonych

Masa:
1 szklanka kaszy jaglanej, cukier wanilinowy albo wanilia w strączkach
3 szklanki mleka sojowego albo innego roślinnego

Na wierzch:
1 szklanka orzeszków
Syrop do polania 
Polewa czekoladowa przygotowana  z kilku łyżek mleka roślinnego i tabliczki gorzkiej czekolady

No i to tyle. Kto spróbuje ?

12 komentarzy:

  1. oj, tylko przy wyjadaniu z malaksera uważać na paluchi!
    miksowanie kaszy przy pomocy patyka brzmi tak zagadkowo, že nie wiem, czy podołam :) ale chęci, żeby spróbować, są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam, patykiem to ja żyrafę nazywam! No, taki mikser... Podołasz, podołasz, dobre chęci to już połowa sukcesu jest :)

      Usuń
  2. Jadłam, bardzo mi smakował.
    Patyk to blender, jak się domyślam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano blender. Nie umiem na niego mówić inaczej. Niektórzy mówią, że to żyrafa...

      Usuń
    2. Hmmm...weganie nie powinni żyraf wykorzystywać do robienia jedzenia.

      Usuń
    3. No toż dlatego właśnie używam patyka!

      Usuń
  3. Nooooo, ślinka leci! Muszę wykonać.
    Ostatnio córka zrobiła taki szybki ,króciutki deser z użyciem masła orzechowego niesolonego i mleka kokosowego, pyszności!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Cóż ja mogę rzec na takie dictum?.. No rzeczywiście, słodkie to, ale można i bez słodzenia spróbować. Daktyle i orzeszki swoje robią. A kaszę doprawić wanilią i np. stewią. Bez syropu w ogóle.

      Usuń
    2. podejrzewam, ze z daktylami *I* syropem to by bylo za slodkie dla mnie, bo mi sie odcukrzyl smak mocno. ide zjesc muesli jako ersatz, hrehrehre. z suszonymi jablkami i malinami.

      Usuń