Pomyślałam sobie, że skoro w wieku lat ... hm... powiedzmy, że w takim sobie mocno średnim wieku, byłam w stanie zmienić swoje nawyki żywieniowe, to powinnam spróbować też wspomóc tych, którzy mają na to ochotę, a nie mogą się zdecydować, bo boją się, że sobie nie poradzą.
Oprócz tego, że będę uparcie powtarzać, że kuchnia roślinna nie jest skomplikowana, jest natomiast o wiele zdrowsza od tej z użyciem produktów zwierzęcych, chcę Was też przekonać, że może być naprawdę przepyszna.
Zamierzam tu więc podrzucać pomysły na roślinne dania. Te proste i te bardziej złożone. No i chciałabym zachęcić Was do poznawania nowych, nieznanych nie-weganom produktów.
Sama jestem w trakcie ich poznawania i mam z tego naprawdę wielką frajdę!
Na początek TOFU. Sztandarowy produkt wegańskiej kuchni.
Wiecie pewnie jak wygląda, bo od dawna jest obecny w naszych sklepach. Ale pewnie niewiele z Was go próbowało.
Ja spotkałam się z nim po raz pierwszy lat temu dwadzieścia, kiedy okazało się że mój mały synek ma alergię na mleko i musiałam na jakiś czas przestawić całkowicie jego żywienie. Pani alergolog uświadomiła mnie, że istnieje coś takiego jak serek sojowy czyli tofu i zareklamowała go że smakuje zupełnie tak, jak się nazywa, czyli to..fu! ;)
Oczywiście uległam sugestii. Kupiłam, spróbowałam i bueeee..., co za smak, a właściwie: co za brak smaku!...
Dziś już wiem, że ta "wada" tofu, czyli ten jego brak smaku, jest jego wielką zaletą. Bo tofu posłusznie przyjmie taki smak, jaki mu nadamy!
A jak można jeść tofu?
Tofucznicę już przedstawiłam. Czarna sól himalajska nadaje mu smak jajeczny, kurkuma zabarwia go na żółto, z dodatkiem szczypiorku, cebuli czy pomidorów, jest naprawdę pyszna.
Na tej samej zasadzie, tylko bez potrzeby podgrzewania, można przyrządzić pastę niby-jajeczną do chleba. U nas zamiast cebulki występuje wtedy natka pietruszki.
Tofu jest też pyszne smażone. Kroimy w plasterki lub kostkę, przyprawiamy według własnego uznania, nie żałując przypraw - pamiętajcie że mamy do zagospodarowania cały jego bez-smak, naprawdę duże pole do manewru! Bardzo fajnie mu robi dodatek sosu sojowego, czosnku i papryki. A można też użyć papryki wędzonej. Podsmażanie jest raczej symboliczne, błyskawicznie się podgrzewa, łapiąc szybko smak nadany mu przez przyprawy.
Jeszcze lepsze jest do tego tofu wędzone, ale i takie najzwyklejsze wyjdzie bardzo smaczne.
Pomidory się niestety co prawda skończą lada moment, ale podpowiem Wam jeszcze jedno danie, w którym używam tofu. Jest to moja prywatna wegańska odmiana sałatki caprese, czyli pomidorów z mozarellą.
Uwielbialiśmy tę sałatkę, w każdy pomidorowy sezon opychaliśmy się nią całą rodziną. A kiedy postanowiliśmy zrezygnować z nabiału, pomyślałam najpierw ze smutkiem, że trzeba będzie się z nią pożegnać.
Okazało się jednak, że w tej sałatce najważniejsze były dla mnie pomidory oraz vinegret, który robię na bazie oliwy, z dodatkiem octu balsamicznego oraz oleju z pestek dyni. I ten sos ma TAKI smak, że z powodzeniem obdarowuje nim pokrojne w plasterki tofu! A jeszcze niedawno znalazłam w sklepie tofu z bazylią, i ono jest do tej sałatki idealne! Do sałatki można dodać jeszcze oliwki albo np. pestki dyni, czy słonecznika.
Przepisów i pomysłów na tofu jest w necie bardzo dużo. Ja sama dopiero zaczęłam przygodę z kuchnią wegańską, więc często siedzę z nosem w kulinarnych wegańskich blogach i szukam natchnienia. I naprawdę jest z czego korzystać. A potem to już nasza fantazja nam podpowie jak sobie wymyślać kolejne wariacje.
A tak na zakończenie ciekawostka.
Ciekawiście jak się robi tofu? Ja byłam, bo chciałam wiedzieć czy można je zrobić samemu. No i oczywiście można.
Bardzo pobieżnie tylko powiem, że soję trzeba namoczyć, zblendować, ugotować i odcedzić. Nie wylewajcie tylko odedzonego płynu, bo okazuje się, że to właśnie z niego robi się tofu, a nie z tej gęstej sojowej masy! Powstało w ten sposób tzw mleko sojowe, które następnie podgrzewamy i zakwaszamy, np. octem winnym, a kiedy zacznie się ścinać, przecedzamy przez ściereczkę i otrzymamy serek - właśnie tofu.
Dokładne przepisy można sobie wygooglać, jakby ktoś naprawdę chciał robić.
Ale tofu jest w sklepach, a w lidlach i biedronkach nawet jest całkiem niedrogie, więc można sobie kupować i testować nowe smaki, do czego Was zachęcam.