Czy po pięćdziesiątce, będąc od wielu lat żoną, matką i gospodynią domową, można zmienić spojrzenie na życie i odmienić całkowicie swoje wieloletnie nawyki żywieniowe? Otóż można!

Założyłam tego bloga w trzy miesiące po tym, jak wraz z mężem, do niedawna zatwardziałym mięsożercą, postanowiliśmy całkowicie zrezygnować z produktów odzwierzęcych i przejść na dietę roślinną, czyli wegańską.

Chcę Wam o tym opowiedzieć: opowiedzieć o tym co nami kierowało i zachęcić do zastanowienia się nad tym, co jecie. Ośmielić tych, którzy już trochę wiedzą, i którzy chcieliby zrobić podobny, wielki krok, ale nie mają odwagi.

Kuchnia wegańska nie jest ani niesmaczna, ani monotonna. Jest za to dla nas o wiele zdrowsza i pełna nowych smaków. Chcę Was tu o tym przekonać. To jak odkrywanie wielkiego, ciekawego świata za ogromnym oceanem niewiedzy. Może pokonamy go razem?


27.01.2017

Moros y cristianos, czyli czarna fasola na talerzu

Lubicie zupy?
Dawniej gotowałam w kółko te same: rosół, pomidorówkę i ogórkową. Człowiek się przyzwyczaja do znanych smaków, jak pomidorowa to ze śmietaną i makaronem, jak rosół to z pietruszką. Nie ma powodu, ani chęci do eksperymentów, kiedy wszystko kręci się po utartych ścieżkach.

Kulinarna rewolucja w naszym domu, jaką było przejście na kuchnię roślinną, zainspirowała mnie do poszerzenia horyzontów również w temacie zup. 

I tak oto mamy w naszym domu trzy nowe, a już nasze ulubione zupy: arabską harirę, azjatycką laksę oraz kubańską zwaną "moros y cristianos", lub po prostu zupą z czarnej fasoli (frijoles negros). O wszystkich trzech tu opowiem, bo chciałabym i Was zachęcić do spróbowania nowych smaków. A w zimowy dzień taka rozgrzewająca i sycąca zupa to prawdziwa radość dla ciała i ducha!

Dziś opowiem o zupie moich młodych lat, bo tak naprawdę nie jest ona całkiem nowa w moim życiu. Poznałam ją dawno temu, w czasie gdy mieszkałam na słonecznej kubańskiej wyspie. Dziś ten smak tropikalnego lata próbuję przywołać przy pomocy frijoles negros, czyli kubańskiej zupy z czarnej fasoli. 

Czarną fasolę można czasem spotkać w supermarketach, lub sklepach ze zdrową żywnością. Ja najczęściej kupuję w sklepie internetowym, ale ostatnio znalazłam ją w Biedronce.  


Piękny ma kolor, prawda?


Poniżej już po namoczeniu. Moczyłam ze dwie godziny.


Namoczoną fasolę doprowadzam do wrzenia, w międzyczasie na patelni przygotowuję tzw. sofrito, czyli podsmażam pokrojoną cebukę, kilka zmiażdżonych ząbków czosnku, dodaję pokrojoną drobno paprykę i dosypuję paprykę wędzoną.


Kiedy się wszystko ładnie zeszkli, dorzucam sofrito do gotującej się fasoli.




Dosalam zupę do smaku i gotuję na małym ogniu, aż fasola będzie bardzo miękka, a zupa zrobi się gęsta i zawiesista. Trwa to ok. półtorej do dwóch godzin. Jeśli fasolki nie chcą się rozpadać, można im trochę pomóc przy pomocy ubijaczki do ziemniaków :)

Pod koniec gotowania dolewam jeszcze porządny chlust czerwonego wina.

Po ugotowaniu dobrze jest odstawić zupę na godzinę, czy dwie, wtedy jeszcze bardziej się zagęści. Ale jeśli nie ma na to czasu, to nie szkodzi.


A teraz clue programu i powód, dla którego danie to nazywane jest "moros y cristianos" czyli "maurowie i chrześcijanie".

Czarną fasolę podaje się z białym ryżem. Można na osobnym talerzu, można razem. I my tak właśnie lubimy ją jeść.


Nie mieszam wszystkiego razem, tylko układam ryż z jednej strony talerza, a od drugiej strony nalewam zupę. Je się ją nakładając na łyżkę trochę jednego i drugiego.



Jest to naprawdę niezwykłe danie. Pyszne i sycące, i choć zdawałoby się, że dość nietypowe połączenie fasoli i ryżu, zaręczam Wam, że  warte grzechu!

Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam do poszukania w sklepach czarnej fasoli :)


14 komentarzy:

  1. Ciekawy przepis, musze sprobowac :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj koniecznie. To danie jest u nas praktycznie nieznane, a wielka szkoda.

      Usuń
  2. W zyciu nie jadlam czarnej fasoli, zaintrygowala mnie. Nazwa tez, no to teraz wiem dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to najwyższy czas, poznać :) Nazwa w dzisiejszych czasach może mało poprawna politycznie, ale akurat ja jestem mało poprawna w każdej dziedzinie... ;)

      Usuń
  3. OOO inna wersja niż moja, bardzo mi się podoba sofrito i ten chlust wina :D Nawet mam w spiżarce czarną fasolę i wiem już co w poniedziałek będę gotować !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, super :) A jaka jest Twoja wersja?

      Usuń
    2. Taka: http://kulinarki.eu/index.php/czarna-fasola-z-ryzem-czyli-moros-y-cristianos/

      I chodzi mi po głowie wersja a'rebours czyli czarny ryż i biała fasolka perłowa albo czarne oczko.

      Usuń
    3. Fajny pomysl :) A wersja pomaranczowo-paprykowa tez ciekawa !

      Usuń
  4. Bardzo podobnie sie podaje czarna fasolke w Wenezueli...mozna jeszcze dodac smazone platano, huevo frito czyli smazone jajko...albo zamiast smazonego jajka carne mechada czyli strzepione miesko wolowe. to z mieskiem nazywa sie pabellon criollo! nabralam smaku, chyba ugotuje! jajko i miesko to juz nie wege., ale smazone platano tak...ciekawe czy mozna dostac w Polsce, pewnie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie można, bo te banany, co się u nas sprzedaje, zupełnie nie nadają się do smażenia... A szkoda, bo bardzo lubiłam, szczególnie takie chrupiące :)

      Usuń
    2. musze sprawdzic w sklepach z egzotyka kulinarna!

      Usuń
    3. Spróbuj nabyć zwykle banany zupełnie niedojrzałe, zielone, smażyłam i dodawałam do curry zamiast plantanow i smaczne były. Podejrzewam ze nie to samo, no ale...

      Usuń
  5. Uwielbiam fasole od białej po czarne. Zrobię bardzo się cieszę że mam blisko fajny przepis. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no to mi bardzo miło, że i Ciebie zachęciłam. Opowiedz czy smakowała :)

      Usuń