Harira to kolejna zupa, która na stałe zagościła w naszym domu. Właściwie nie wiem czy można ją nazwać zupą, w moim wydaniu jest raczej tzw. daniem jednogarnkowym. Aromatycznym, rozgrzewającym i sycącym, a do tego naprawdę pysznym! Przepis pochodzi z "jadłonomii", a ja jak zawsze robię ją troszkę po swojemu, głównie dlatego że wszystko u mnie jest na oko i do smaku... ;)
Zaczynam od krojenia cebuli i marchewki. Marchew właściwie trę na tarce, bo szybciej idzie i lepiej smakuje w zupie.
Podsmażam obie na oleju.
Dorzucam aromatyczne przyprawy: imbir, cynamon, paprykę słodką i ostrą oraz kmin rzymski. Wszystkiego na oko i wszystkiego dużo. Harira musi być bardzo aromatyczna. Te smaki to kwintesencja jej boskości...
Wszystko razem jeszcze trochę podsmażam.
A potem dorzucam pomidory krojone z puszki oraz przecier pomidorowy.
Do tego soczewica czerwona i zielona, a potem woda.
W międzyczasie dosalam do smaku i dorzucam trochę natki pietruszki. Resztę dorzucę na samym końcu.
Gotuję zupę, aż zielona soczewica będzie miękka. Czerwona już dawno się rozgotowała. Wtedy dorzucam puszkę ciecierzycy i resztę natki.
Jeszcze chwilka i harira gotowa!
Przypomnę składniki:
- 1 marchewka, 1 cebula
- imbir, cynamon, kmin rzymski, papryka słodka i ostra, sól
- pomidory krojone z puszki (latem pewnie można by dodać surowe, ale te jesienne i zimowe już się raczej do tego nie nadają) i duży kartonik przecieru pomidorowego
- soczewica czerwona i zielona w dowolnych proporcjach
- ciecierzyca ugotowana lub z puszki
- natka pietruszki
Danie warte grzechu, zapewniam. Boska mieszanka smaków i aromatów. I do tego sycąca i rozgrzewająca. Na długie, jesienne, chłodne wieczory w sam raz!