Prawdziwym odkryciem wszechczasów był dla mnie sojowy granulat. Trafiłam na niego przypadkiem, eksplorując półki eko-regału w moim ulubionym sklepie.
Mam wielkie szczęście, bo ten mój ulubiony sklep w małej podwarszawskiej miejscowości pełen jest prozdrowotnych wynalazków i kiedy mam ochotę poszaleć, czyli odskoczyć nieco od kulinarnej rutyny, jest w czym wybierać.
Sojowy granulat to po prostu suszone (nomen omen) granulki z mąki sojowej. Zalane gorącą wodą szybko ją wchłaniają i podwajają swoją objętość, nabierając struktury do złudzenia przypominającej mielone za przeproszeniem! mięso.
Dlatego właśnie idealnie nadają się do faszerowania warzyw!
Najprostsza sprawa: nadzienie do gołąbków. Granulat plus ryż, przyprawione to wszystko porządnie (u mnie sporo pieprzu i jeszcze więcej tzw.pieprzu ziołowego) jest naprawdę niezłym naśladowcą tradycyjnego farszu.
Ja generalnie uwielbiam faszerowane warzywa, więc co i rusz coś nadziewam:
a to papryki, a to cukinie, pieczarki, ziemniaki, a nawet i dynie.
Pokazały się w handlu ostatnio takie cudne, okrągłe cukinie - świetny materiał na nadziewankę.
Miąższ daje się łatwo wydrążyć łyżką:
Podsmażony w towarzystwie przypraw:
Tutaj już razem z granulatem sojowym i pieczarkami:
A tu już wszystko pięknie nadziane, jak widać dołożyłam jeszcze zwykłą cukinię, ale przyznajcie że te bombki wyglądają o niebo apetyczniej.
No i tu już je widać na talerzu, a powiem Wam, że smakują jeszcze lepiej niż wyglądają ...
Granulat sojowy nadaje się też do dań typu "chili sin carne".
Robię też taką niby chińszczyznę z warzywami w sosie curry.
"Spaghetti bolognese" z granulatem sojowym w pomidorowym sosie i dodatkiem płatków drożdżowych też wymiata! Zresztą pomysłów można mieć naprawdę bez liku, nie wspominając już o typowych "mielonych" kotletach. Z dodatkiem smażonej cebuli i pieprzu są po prostu boskie! A gdy dodać jeszcze szczyptę "jajecznej" czarnej soli himalajskiej to już odlot totalny ;)
Zachęcam Was do wypróbowania granulatu. Naprawdę niezły wynalazek. Jest przy tym bardzo tani, bo paczka 150g kosztuje poniżej 4 zł. A taka porcja wystarcza na cały obiad dla kilku osób.
A może ktoś już go zna i podpowie mi jeszcze jakiś inny sposób na jego wykorzystanie?