A konkretniej to nie wyleję już nigdy wody która zostaje w puszce czy słoiku po ciecierzycy!
Aquafaba, bo to o niej mowa, to właśnie ta cenna woda po ciecierzycy. Ma naprawdę niesamowite właściwości. Pisałam już wcześniej o niej, a dziś pokażę jaki pyszny omlet można sobie z niej przyrządzić.
W naszej kuchni właściwie mało znana. Ja lubię dodawać ciecierzycę do sałatek, lubię ją też w towarzystwie szpinaku, kiedyś może pokażę to danie - nudnawy szpinak zyskuje bardzo na tej kompanii :)
Oto więc ona: aquafaba, starannie odcedzona ze słoiczka (czasem otwieram słoik czy puszkę WYŁĄCZNIE po to żeby wykorzystać tę czarodziejską wodę i później muszę kombinować do czego by tu użyć ciecierzycy :)
A to ona już w towarzystwie miksera do ubijania piany. Można użyć też takiego ręcznego druciaka, ale ja jestem kobietą na wskroś nowoczesną i używam eletrycznego, skoro go już mam. ;P
Aquafaba zachowuje się przy ubijaniu zupełnie jak białko jaja.
Już po małej chwilce jest pianka,
a po następnej chwilce - proszę, wielka micha pełna sztywnej aquafabowej piany!
Nic więcej nie dodawałam, to naprawdę sama woda cieciorkowa :)
Kiedy już piana jest gotowa, w drugiej misce mieszam mąkę z ciecierzycy z mąką pszenną. Powiedzmy że 3/4 szklanki ciecierzycowej i 1/2 szklanki pszennej.
U mnie takie rzeczy zawsze na tzw. oko. Ten typ tak ma i już ;)
Teraz można dodać szczyptę proszku do pieczenia, ale nie jest to niezbędne.
Dolewam mleka roślinnego, albo wody. U mnie pół na pół. Mieszam druciakiem, aż będzie ładna gładka masa. Gęściejsza niż ciasto naleśnikowe, ale nie bardzo gęsta.
Do masy dodaję pianę i mieszam dość delikatnie,
a jak już będzie ładnie wymieszane ...
... wylewam na patelnię z rozgrzanym tłuszczem.
Polecam tutaj olej kokosowy, a zwłaszcza nierafinowany, z kokosowym zapaszkiem :) Omlet będzie miał jeszcze pyszniejszy smak i zapach. Ja najczęściej smażę na winogronowym, albo na kokosowym właśnie.
Tu omlet sobie pięknie bąbluje na patelni. Smażę na niedużym ogniu, pod lekko uchyloną przykrywką, żeby się szybciej ściął z wierzchu. Smaży się odrobinę dłużej niż jajeczny.
A kiedy się już troszkę zetnie z góry, a od dołu jest pięknie rumiany, trzeba bo przerzucić na drugą stronę. Polecam hiszpański patent używany przy smażeniu tortilli ziemniaczanej. Czyli przykrywkę. Zsuwamy omlet na przykrywkę (musi być w miarę płaska, moja ma rancik ale jakoś sobie z nim daję radę), a potem zdecydowanym ruchem odwracamy przykrywkę tuż nad patelnią, żeby na niej zgrabnie wylądował nasz omlecik, drugą stroną do dołu.
O tak wygląda po wylądowaniu:
A w czasie kiedy nasz omlet się dosmaża, otwieram sobie puszkę schłodzonego mleka kokosowego, żeby mieć czym go posmarować przed zjedzeniem :)
Omlet gotowy. Jest puszysty i pyszny...
A posmarowany kokosowym mleczkiem i posypany ciemnym cukrem jest po prostu bosssski...
Mam nadzieję, że narobiłam Wam apetytu i zachęciłam do zakupienia jutro puszki z ciecierzycą... Tylko pamiętajcie: nie wylewajcie wody!!!
Jeśli jednak masz problemy z trawieniem strączków, to niech cię ręka boska broni przed aquafaba - chyba, że lubisz być pełnym boleści balonikiem ;-)
OdpowiedzUsuńMocz kilka krotnie i zmieniaj wodę. Zaczęłam to stosować. Podobno działa.
UsuńNa wszystko jest rada. Raphacholin lub napar z majeranku i nawet cierpiący na strączki będą mogli cieszyć się aquafabą :)
OdpowiedzUsuńU nas był testowany wegański smalec, dzisiaj został upieczony pasztet, ale wegetariański. Jajka od znanych nam kur. Pasztet się rozpada, ale nie jest zły.
OdpowiedzUsuńU mnie też dziś w piecu pasztet. Z soczewicy i dyni. Zlepiaczem jest kasza jaglana. Pasztet lepszy na drugi dzień. Lodówka pomaga w nierozpadaniu się :) Cieszę się że testujecie vege :) Bardzo!!!
UsuńU nas z kaszą gryczaną jako zlepiaczem, ale chyba nieskutecznym. Soczewica,ciecierzyca, pieczarki i cebula. Taka fantazja szefa kuchni.
UsuńNo i cieszę się, że nie wylałaś dziecka z kąpielą. ;)
UsuńBrzmi smacznie :)
UsuńWygląda pysznie! I kto by pomyślał że tę wodę można tak ubić... No no:)
OdpowiedzUsuńNie wierzyłam, dopóki nie spróbowałam. Spróbuj i Ty :)
UsuńTez nie wierze, na razie. :)
UsuńNo to ten... spróbuj!
UsuńTaz sie zadziwilam ta piana, ja zawsze sama gotuje cieciorke, najpierw mocze cala noc a potem szyko sie gotuje i robi miekka, musze sprobowac, czy woda z tego mojego gotowania tez sie tak swietnie ubija...pewnie tak!swietny ten przepis!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, jeszcze nie próbowałam, choć na pewno domowa będzie zdrowsza. Czytałam, że tę domową należałoby najpierw nieco zredukować, czyli pogotować lub w gorącym piekarniku niech postoi i się trochę odparuje.
UsuńFajny pomysł, nie spotkałam się do tej pory.
OdpowiedzUsuńJa cieciorką zażeram się po prostu. Do rukoli, humusu itp. albo po prostu z gara.
Przestałam kupować w słoikach, bo przeraziły mnie E dodatki (tak jak w mleczku kokosowym). Dlatego gotuję zawszę sama. Jedyny problem to długość gotowania, argentyńska jest najbardziej oporna (3 godz. to mało).
Ostatnio przeczytałam, że każdą fasolę trzeba namaczać trzykrotnie i co najmniej dwukrotnie zmieniać wodę podczas gotowania. Pozbywamy się przykrego uczucia rozpierania w jelitach i zatem tzw. gazów.
Dzięki za namiary na czarną sól. Choć pachnie nieładnie, podkręca smak.
No ale jak zmienisz wodę podczas gotowania, to wylejesz dziecko z kąpielą, na pewno! No i obawiam się że ewentualne mikroelementy też wylejesz... Na szczęście mnie fasolowe nie szkodzą, mogę sobie szaleć do woli. Fajnie że spróbowałaś tej soli i że Ci pasuje :)
Usuńwiesz co, mnie strasznie uczuliła dieteczyka przed używaniem tego. Podobno w tej wodzie z ciecierzycy, zwłaszcza z puszki, jest mnóstwo konserwantów i jest to po prostu niezdrowe. Ja w ogóle gpotuję ciecierzycę w domu i podobo z wywaru tej gotowanej też można ubić pianę. jeszcze nie sprawdzałam, bo jej używam jako podstawy do zup, zwłaszczwa grzybowa ma świetny smak na wywarze z ciecierzycy.
OdpowiedzUsuńNo i zdaje się że mnie przekonałaś, choć puszkową zawsze w szafce mieć muszę, bo bardzo często potrzebuję ciezorki na JUŻ. No ale fakt, konserwa to zawsze konserwa. Trzeba gotować samemu, koniecznie!
UsuńA to wszystko przede mna...czytam o tym i czytam...tu akurat nie mam cieciorki, ale tam mam chyba z 10 puszek. To i hummus bedzie i omlety :)
OdpowiedzUsuńO, to fajnie, spróbuj, szkoda wylewać taki skarb :) A przed Tobą Kochanieńka to jeszcze dużo dużo różnych nowości, będę zanęcać i namawiać! :)
Usuńno na to oczywiscie licze ;)
UsuńCiecierzyca czyli chickpea, uwielbiam ten groch. Dodaje ja do salatek typu; z tunczykiem ( jesz ryby?) albo typowo warzywnych np. z porow.
OdpowiedzUsuńJestem wielka fanka tej odmiany grochu. A w ogole groch u mnie w domu kroluje, mamy dostep do wielu ich odmian. Meksyk nie daleko, a Meksykanie grochy uwielbiaja pod kazda postacia.
Wody nigdy nie wykorzystywalam w ten sposob - chetnie sprobuje:)
Ja też zawsze czułam do niej sympatię. Mąka z ciecierzycy też jest dość niesamowita, można z niej smażyć omlety dodając tylko wodę lub mleko roślinne. W sumie jakikolwiek płyn. Ryb nie jemy. A niech sobie pływają zdrowo :) Dziękuję za odwiedziny!
Usuń