Galaretki mięsne gościły w naszym domu dość często. A nawet zdarzało mi się robić galaretkę z samymi warzywami, ale na wywarze z żelatyną. Teraz żelatyny nie będę już używać. Nawet ta w słodkich galaretkach pochodzi z kości zwierząt, nie ma dla niej miejsca w mojej kuchni.
A tu idą Święta, człowiek by chciał żeby świąteczne potrawy nawiązywały jakoś smakiem do tego do czego jesteśmy od lat przyzwyczajeni.
Już wiem, że z tradycyjną sałatką jarzynową nie będę mieć problemu, odkąd domowy wege-majonez stał się naszą codziennością i robię go w 3 minuty z mleka sojowego i oleju.
Pora na kolejną świąteczną potrawę, czyli galaretkę właśnie. Rzut oka w internety i już wiem, że agar, otrzymywany z glonów morskich, to substancja która mi pomoże. W internetowych sklepach ze zdrową żywnością można go kupić bez problemu.
No to do dzieła!
W charakterze niemięsa wystąpił u nas smażony serek tofu, pokrojony wcześniej w kostkę i przyprawiony sosem sojowym i wędzoną papryką:
A do tego warzywa, z tym pełna dowolność: co kto lubi i co kto ma. Ja miałam mini marcheweczki oraz troszkę chińskiej mrożonki, ugotowałam do miękkości, dodałam ze dwie pieczarki, wymieszałam z tofu i poukładałam wszystko w miseczkach. Na dnie warto ułożyć natkę pietruszki, bo dodaje uroku gotowej galarecie.
Wywar z warzyw doprawiłam do smaku (u mnie sos sojowy, pieprz, ziele angielskie i laurowy listek), i zmieszałam z agarem rozpuszczonym w zimnej wodzie. Moje proporcje to 2 łyżeczki agaru na ok 3/4 litra wywaru. Następnie taki wywar z agarem trzeba zagotować i pogotować z minutkę czy dwie, żeby agar uwolnił swe żelujące moce :)
Gorącym zalałam warzywa.
Po ostudzeniu było już gotowe. Galaretka wyszła dość twarda. Jest inna niż z żelatyny, bo nie jest tak sprężysta i kleista. Ale w smaku naprawdę pyszna. Z majonezem czy sokiem z cytryny, jak kto lubi.
Rodzinka zachwycona :)
No i mam gotowe kolejne danie na świąteczny stół!
Następną zrobię z dodatkiem boczniaków. Ciekawam jak będą smakowac w roli niemięsa w galarecie :)
strasznie lubie galarety, w sumie zawsze wyjadalam i wyjadam jarzyny, jak sa dobre, a grzyby rzeczywiscie by pasowaly. znowu glodna jestem.... hrehrehr
OdpowiedzUsuńzdaj sprawe z boczniakow w galarecie :)
Zdam na pewno :)
UsuńTo ja troszkę przekornie chciałabym napisać. W mięsnych galaretkach w żelatynie konkretnie jest kolagen. Wytarte panewki w biodrach ból ogromny, kolana które tak bolą że płacze się w nocy z bólu miast spać i żelatyna pomaga. A doktorskie lekarstwa można sobie na śmietnik wyrzucić obok wyrzuconych na nie pieniędzy.
OdpowiedzUsuńAle szybko dodam - by lepiej wypaść iż wypróbowałam bardzo ciekawy przepis na kaszkę jaglaną:
Kaszę ugotować na sypko, trochę soli, przypraw do woli, gorącą kaszę wymieszać z dużą łyżką dobrego masła, porządnie przetrzeć, wystudzoną schować do lodówki. Po wyjęciu pokroić po wyjęciu, obtoczyć w kaszy jaglanej i smażyć na oliwie lub maśle klarowanym. Bardzo dobre, naprawdę smaczne.
Nie wiem czy używacie masła? Dawno kiedy byłam mała starożytny lekarz :) poradził mamie bym jadła więcej masła niż chleba, o co chodziło nie pamiętam, ale okazało się że to jest dla mojego ciała bardzo potrzebne.
Też lubię galaretki i tofu lubię. :)
Przepis bardzo ciekawy, chyba spróbuję, na pewno można go "zweganizować" czyli bez masła zrobić :) No nie, masła nie jemy wcale, a lekarskie teorie co do zdrowotności tego czy owego zmieniają się co parę lat, więc po prostu można je sobie całkiem darować i jeść zgodnie z własnym sumieniem i rozumem. :)
UsuńMuszę bo zapomniałam całkiem - agar często dodaję, bardzo się sprawdza.
OdpowiedzUsuńO, to fajnie. A ja go nie znałam wcześniej!
Usuń