Od lat jestem specjalistką w gotowaniu bez trzymania się przepisów, oraz w wykorzystywaniu przeróżnych lodówkowych resztek. Pierwsza specjalizacja jest zgodna z moim niepokornym charakterkiem, a do drugiej przyuczyło mnie życie, nie zawsze opływające w luksusy.
Jedyną kuchenną dziedziną, w której nie odważałam się zbytnio improwizować, było pieczenie ciast. Wydawało mi się że w tej dziedzinie nic "na oko" nie da się zadziałać.
Otóż, nic bardziej mylnego!
Pewnego dnia kupiłam na bazarku banany, które natychmiast po przyniesieniu do domu nabrały antypatycznego, czarnego koloru. Trzeba było szybko coś z nimi zrobić, więc pomyślałam o cieście bananowym. Ale że w kuchni zalegają mi od jakiegoś czasu przeróżne dynie, postanowiłam połączyć jedno i drugie.
Próbowałam znaleźć w necie jakiś przepis na wegańskie ciasto dyniowo - bananowe, niestety nie znalazłam nic przekonującego.
Postanowiłam więc pokombinować i zaczerpnąć natchnienia z kilku przepisów jednocześnie.
Kawałki surowej dyni zmiksowałam na miazgę.
Dodałam do tego dwa banany, niestety z wrażenia zapomniałam uwiecznić ten fakt i dopiero po zmiksowaniu pstryknęłam kolejną fotkę:
Osobno zmisowałam nieprażone orzechy ziemne z dodatkiem płatków owsianych.
Dodałam sypkie do mokrego i wymieszałam
Dosypałam jeszcze sporo cynamonu i trochę mąki, żeby masa nie była zbyt mokra. Do mąki dodałam wcześniej dwie płaskie łyżeczki sody. A do masy mały chlust octu jabłkowego, żeby się ciastu trochę chciało urosnąć.
I to koniec pracy. Wrzuciłam wszystko na blaszkę wyłożoną papierem i wstawiłam do piekarnika na 180 stopni. Piekłam sporo ponad godzinę, sprawdzając patyczkiem jak bardzo jest jeszcze mokre.
Przyznaję, że brałam pod uwagę, że całość wyląduje w śmietniku, jeśli okaże się, że nie będzie się nadawało do jedzenia.
Ale nie było takiej potrzeby! Upiekło się i było całkiem smaczne. W każdym razie upieczone po południu, znikło do następnego poranka!
No to teraz zreasumuję składniki, tak mniej więcej:
- spory kawałek dyni, myślę że ok między 0,5 a 0,75 kg
- dwa banany
- dwie szklanki orzechów ziemnych, nieprażonych
- pół szkanki płatków owsianych (można więcej, ja akurat tylko tyle miałam)
- ok. 3/4 szklanki mąki (u mnie jaglana)
- 2 płaskie łyżeczki sody
- 2 łyżki octu jabłkowego, może być sok z cytryny
Ciasto bez cukru, bez tłuszczu i bez jaj!
I bez przepisu!
I wyszło!
I było naprawdę smaczne !
No to następne do wypróbowania, bo o pasztecie już wiesz. :)
OdpowiedzUsuńOcet jabłkowy zrobiłam, nowy chyba nastawię i zakwas z buraków czas robić.
U mnie octu zapas na pół roku :) A zakwas buraczany już czeka na Święta. Na surowo zresztą też jest pyszny, i podobno bardzo zdrowy...
UsuńNa surowo był u dr Dąbrowskiej, do śniadań.
UsuńAnia - umizgiwam sie o troszke tego octu :)
Usuńzakwas robilam raz i w ogole nie wyszedl. dziwne.
Masz jak w banku :)
UsuńCzyli nie licz na procenty. ;)
Usuńp.s. bohater wpisu brzmi bardzo ciekawie.....
OdpowiedzUsuńI był bardzo smaczny :)
UsuńSzybko poległ. ;)
UsuńNiedawno robiłam ciasteczka owsiane,które prawie sama zeżarłam(no wiem,fstytt!!)Jednak z jajem i trochu masła.Dobre wyszły z dodatkiem żurawiny.Nawet słonecznika i fistaszków dosypałam z przydziału dla sikorek;)
OdpowiedzUsuńA dynie trochę mi się przejadła,bo jom eksploatowałam całą jesień;)
Hanna
Szukalam kiedys przepisu na ciasteczka owsiane "bez niczego", takie nietuczace, i znalazlam. Może też je tu pokażę. NIC w nich nie ma, poza płatkami owsianymi i dowolnym dodatkiem typu żurawina, rodzynki lub pestki/orzeszki. No i woda. Są siermiężne ale niezłe. Jak człowiek ma mus do kaffki coś sobie skubnąć bez tuczenia się słodyczem, to są w sam raz :)
UsuńPodczytuję :). Te ciasta bez jajek poprzedni przepis bardzo mi podobają a rosną bo sody dodajesz. Kiedyś nasze babki matki zamiast proszku do pieczenia sody dodawały, soda ma jeszcze jeden plus odkwasza organizm. Nie bardzo przepadam za dynią i za cukinią czy kabaczkiem ale znalazłam prosty sposób (ha znalazłam akurat, podejrzałam w Kuchni +) otóż z przeciętej wzdłuż cukinii/kabaczka wyjmuje się pestki. Na blachę odrobinę oliwy ja daję mało klarowane i do gorącego piekarnika, też na oko bo zawsze zapomnę sprawdzić, ale niedługo. Wyciągam i łyżką wyjmuję miąższ z łatwością bo skórka miękka. Dodaję do różnych potraw, nawet zupę można zrobić. To taki sposobik jest.:)
OdpowiedzUsuńDobry blog bardzo mnie przynajmniej :) potrzebny.
Fajny sposobik :) U mnie cukinia i kabaczki na czele peletonu warzywnego były zawsze. Dynia weszła niedawno, bo kiedyś myślałam, że tylko zupę z dyni można zrobić. Super że zaglądasz i że potrzebny. Dla mnie to wiatr w skrzydła :)
UsuńBardzo przekonujący przepis, bo właśnie przymierzam się, żeby krasnoludki z szafy pogonić. A tu bez cukru i bez tłuszczu!
OdpowiedzUsuńMoim sposobem wyjmij wszystko, co Ci zalega i z tego zrob ciasto :)
UsuńAnuś podczytuję, ale nie komentuję, bo... ech mam big problem, ale czytam i się zachwycam!!!
OdpowiedzUsuńPotrzebuję zrobić ten ocet winny i kwas z buraków. Był tu gdzieś przepis ?
buźka
Posyłam wór dobrych myśli do Ciebie. Może trochę pomogą rozwiać czarne chmury?
UsuńZakwas buraczany robię tak jak np. tutaj: http://www.olgasmile.com/zakwas-z-burakow.html. A o octach poczytaj koniecznie tutaj: http://www.herbiness.com/tag/ocet-jablkowy/
Ściski (i głaski)
Ja też jestem taka kombinatorka. Mój mąż się wkurza nie nie przestrzegam przepisów. Ostatnio trzymam się tylko pięciu przemian (bo czeka mnie egzamin z dietetyki feng- shui) i muszę przyznać, że ostatnio poczułam harmonię smaków. Niestety w domu tylko ja i może kot, bo on wszystko żerny.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że jedyne przepisy, których trzeba dokładnie przestrzegać to przepisy ruchu drogowego :) A kot jak widać mądrym jest stworzeniem !
Usuń