Lubicie zupy?
Dawniej gotowałam w kółko te same: rosół, pomidorówkę i ogórkową. Człowiek się przyzwyczaja do znanych smaków, jak pomidorowa to ze śmietaną i makaronem, jak rosół to z pietruszką. Nie ma powodu, ani chęci do eksperymentów, kiedy wszystko kręci się po utartych ścieżkach.
Kulinarna rewolucja w naszym domu, jaką było przejście na kuchnię roślinną, zainspirowała mnie do poszerzenia horyzontów również w temacie zup.
I tak oto mamy w naszym domu trzy nowe, a już nasze ulubione zupy: arabską harirę, azjatycką laksę oraz kubańską zwaną "moros y cristianos", lub po prostu zupą z czarnej fasoli (frijoles negros). O wszystkich trzech tu opowiem, bo chciałabym i Was zachęcić do spróbowania nowych smaków. A w zimowy dzień taka rozgrzewająca i sycąca zupa to prawdziwa radość dla ciała i ducha!
Dziś opowiem o zupie moich młodych lat, bo tak naprawdę nie jest ona całkiem nowa w moim życiu. Poznałam ją dawno temu, w czasie gdy mieszkałam na słonecznej kubańskiej wyspie. Dziś ten smak tropikalnego lata próbuję przywołać przy pomocy frijoles negros, czyli kubańskiej zupy z czarnej fasoli.
Czarną fasolę można czasem spotkać w supermarketach, lub sklepach ze zdrową żywnością. Ja najczęściej kupuję w sklepie internetowym, ale ostatnio znalazłam ją w Biedronce.
Piękny ma kolor, prawda?
Poniżej już po namoczeniu. Moczyłam ze dwie godziny.
Namoczoną fasolę doprowadzam do wrzenia, w międzyczasie na patelni przygotowuję tzw. sofrito, czyli podsmażam pokrojoną cebukę, kilka zmiażdżonych ząbków czosnku, dodaję pokrojoną drobno paprykę i dosypuję paprykę wędzoną.
Kiedy się wszystko ładnie zeszkli, dorzucam sofrito do gotującej się fasoli.
Dosalam zupę do smaku i gotuję na małym ogniu, aż fasola będzie bardzo miękka, a zupa zrobi się gęsta i zawiesista. Trwa to ok. półtorej do dwóch godzin. Jeśli fasolki nie chcą się rozpadać, można im trochę pomóc przy pomocy ubijaczki do ziemniaków :)
Pod koniec gotowania dolewam jeszcze porządny chlust czerwonego wina.
A teraz clue programu i powód, dla którego danie to nazywane jest "moros y cristianos" czyli "maurowie i chrześcijanie".
Czarną fasolę podaje się z białym ryżem. Można na osobnym talerzu, można razem. I my tak właśnie lubimy ją jeść.
Nie mieszam wszystkiego razem, tylko układam ryż z jednej strony talerza, a od drugiej strony nalewam zupę. Je się ją nakładając na łyżkę trochę jednego i drugiego.
Jest to naprawdę niezwykłe danie. Pyszne i sycące, i choć zdawałoby się, że dość nietypowe połączenie fasoli i ryżu, zaręczam Wam, że warte grzechu!
Mam nadzieję, że kogoś zachęciłam do poszukania w sklepach czarnej fasoli :)