Wiem, że wiele z Was, zwłaszcza zwierzolubnych moich czytelniczek i czytelników, jest blisko podjęcia decyzji o zaprzestaniu spożywania mięsa, a nawet o rozszerzeniu tego na niejedzenie produktów odzwierzęcych w ogóle.
Wiem, że z jednej strony chętnie byście z nich zrezygnowali, ale z drugiej strony boicie się uczynić ten krok, bo:
Po pierwsze - co tu jeść? dieta bezmięsna czy wegańska wydają się Wam ubogie i monotonne, bo przecież co takiego można gotować i jeść oprócz w kółko warzyw i strączków? I w ogóle ile z tym roboty!
Po drugie - czy to jest aby zdrowe?
Po trzecie - czy wytrzymam, czy uda mi się zapomnieć o moich ulubionych mięsnych potrawach, kanapkach z serem, deserach z bitą śmietaną?
Odpowiem na te wątpliwości tak:
Po pierwsze - czy dieta roślinna jest monotonna?
Zapewniam Was że nie! Utworzyłam tego bloga właśnie po to by pokazać, jak szerokie są możliwości wegańskiego żywienia. Sama jestem weganką od niedawna, bo od kilku zaledwie miesięcy. Sama dopiero odkrywam coraz to nowe produkty, nowe sposoby wykorzystania tych innych, znanych mi od lat, ale niedocenianych (vide kasza jaglana, która z kuchennego kopciuszka przeobraziła się w królową wegańskiej kuchni :)
Inspiracji szukam przede wszystkim w necie, kilka ciekawych blogów z wegańskimi przepisami umieściłam na bocznym pasku, ale zapewniam Was, że wystarczy zapytać wujaszka google'a o wegańskie potrawy, a sypie pomysłami jak z rękawa. Wpiszcie w wyszukiwarkę "wegańska szarlotka", "wegański pasztet", "wegańskie kotlety", czy cokolwiek tylko chcecie - zaręczam że będzie w czym wybierać!
I wcale nie trzeba się narobić! Nie więcej niż przy "normalnym" gotowaniu.
I wcale nie trzeba wydawać więcej pieniędzy! Przestajesz płacić za mięso i sery, wcale nie tanie. Kupujesz więcej warzyw i strączków - o wiele tańsze. I masz rezerwę, żeby próbować wprowadzać do Twojej kuchni te osławione "dziwne" wegańskie produkty, czyli orzeszki, mąki, mleka sojowe czy inne nowości. Po trochu, wedle chęci i możliwości. A warzywa zawsze pozostaną podstawą Twojej kuchni i to Cię nie zrujnuje - zapewniam!
Po drugie - czy dieta roślinna jest zdrowa?
Przez lata nasłuchaliśmy się różnych naukowych teorii o tym, że mięso jest ludziom niezbędne, że bez masła psują się oczy (co prawda pamiętajmy, że przez innych masło było wyklęte z powodu cholesterolu), a bez mleka nie będziemy mieć zdrowych kości. Ale kiedy człowiek zacznie szukać informacji na własną rękę, poza mediami i tak jakby obok sponsorowanych przez producentów żywności reklam, to nagle dochodzi do wniosku, że mięso jest dla człowieka bardziej szkodliwe niż zdrowe, a kiedy jeszcze zdamy sobie sprawę z ilości toksycznych dodatków, które spożywamy wraz z nim, sztucznych pasz, którymi są karmione zwierzęta, antybiotyków, którymi są faszerowane, polepszaczy i konserwantów, którymi nasączane są produkty mięsne - czy jeszcze ktoś wierzy że t o j e s t z d r o w e?
Również co do zdrowotności mleka jest w dzisiejszych czasach wiele wątpliwości. Poczytajcie trochę. Pomyślcie. Nie dajcie się oszukać reklamom i hasłom typu pij mleko - będziesz wielki.
To są slogany reklamowe producentów nabiału. Bardzo dobrze opłacone reklamy. Żebyś wydał kolejny pieniądz na ich produkty. Bo bez Twojego pieniądza oni zginą.
Trafiłam na ciekawy raport Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego dotyczący zdrowotności diet wegetariańskch, jeśli ktoś ma ochotę się zagłębić w temat, to tu jest tłumaczenie na polski. A tutaj można znaleźć wersję oryginalną tego raportu.
Przytoczę tu tylko fragment podsumowania:
Odpowiednio
zaplanowane diety wegetariańskie, w tym diety ściśle wegetariańskie, czyli wegańskie, są
zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i mogą zapewniać korzyści zdrowotne przy
zapobieganiu i leczeniu niektórych chorób. Dobrze zaplanowane diety wegetariańskie są
odpowiednie dla osób na wszystkich etapach życia, włącznie z okresem ciąży i laktacji,
niemowlęctwa, dzieciństwa, dojrzewania, oraz dla sportowców.
Mowa tu oczywiście o diecie zbilansowanej, czyli o jedzeniu z głową. Ale dotyczny to przecież każdego z nas i wszystkich rodzajów diet.
I po trzecie - czy wytrzymam?
Powiem tak: zanim podjęłam decyzję o odstawieniu produktów zwierzęcych, miałam podobne obawy. Nieraz już, przy próbach odchudzania, moja słaba wola nie pozwalała mi na dłuższe odstawienie np tłustych serów czy słodyczy. Ale wiecie co?
Wszystko jest w głowie!!!
Jakie to mądre powiedzenie! I najprawdziwsza prawda. Czyli trzeba mieć powód, żeby zacząć myśleć inaczej. Mojej głowie wystarczyło, że poczytałam trochę więcej o tym, w jaki sposób produkuje się nabiał. W jaki sposób traktuje się krowy i kury, które rzekomo DAJĄ NAM mleko czy jaja. Nie, kochani, wyduszamy z nich to mleko i te jaja przemocą! I to w jakich okrutnych warunkach...
Wystarczyło mi też, że raz spojrzałam na pieczone udko kurczaka z KFC i zobaczyłam nogę zabitego ptaka. Przeczytałam napis na paczce mięsa w supermarkecie: policzki wołowe i zobaczyłam piękne oczy krowy, którą zabito i której policzki zapakowano w tę paczkę...
Odechciało mi się.
Nie chcę więcej brać w tym udziału. Wyłamuję się z tego mięsożernego, traktującego zwierzęta jak przedmioty, tłumu.
Kocham zwierzęta. W moim domu mieszkają zwierzęta, które są dla mnie rodziną, uwielbiam też podglądać zwierzęta na wolności. Za parę lat zamieszkam na wsi, jeszcze bliżej natury. Nie chcę już brać udziału w jej mordowaniu.
Decyzja była szybka, choć musiałam do niej dojrzeć, a właściwie przejrzeć na oczy. Ale kiedy już do mnie dotarło, czym dokładnie jest jedzenie mięsa i produktów zwierzęcych, to już nigdy nie wrócę do kotlecików i kiełbasek z zabitych stworzeń, ani do mleka od torturowanych i traktowanych jak maszyny krów.
i naprawdę bardzo, bardzo żałuję.
Żałuję że nie przejrzałam na oczy wcześniej.
To co, spróbujesz?
Jest taka fajna akcja prowadzona przez Fundację VIVA!, mająca na celu ułatwić Ci te pierwsze kroki.
Zostań wege na 30 dni!
To moje życzenie na Nowy Rok.
Szczęścia i zdrowia. Dla Was i dla Nich.
Zachęcam do wprowadzenia nowych smaków. Ja wprawdzie miałam inną drogę, dłuższą.
OdpowiedzUsuń25 lat temu zostałam semiwegetarianką,teraz jestem wegetarianką i zezuję w kierunku weganizmu.
Każdy ma inną drogę. Oby tylko kierunek był dobry :) Życzmy sobie tego i innym.
OdpowiedzUsuńWarto pomyśleć, jeżeli już nie ze względu na zwierzęta, to na własne zdrowie.
UsuńOj Dziewczynki, ale kuscie! Kurcze, ja wlasciwie tez jestem semiwegetarianka.
OdpowiedzUsuńBez miesa moglabym sie obyc (naprawde jem malo), natomiast lubie ryby i wszystkie owoce morza, i tu juz jest problem.
Wydaje mi sie, ze do przejscia na wegetarianizm, czy weganizm, trzeba po prostu dojrzec wewnetrznie.
Nie mowie nie. Przyjrze sie akcji prowadzonej przez Vive.
Moc serdecznosci Wam przesylam w Nowym Roku Annavilmo i Rucianko!
Kusimy, kusimy, bo jest do czego i dla czego. Najważniejsze w tym wszystkim jest właśnie to DLA CZEGO. Super że nie mówisz nie. Poczytaj więcej. A jak chcesz jeszcze więcej, to obejrzyj wykład niejakiego Gary'ego Yourofky'ego. Warto.
UsuńKusimy, kusimy, ale widzę, że jakoś kiepsko nam to idzie, sądząc po komentarzach. Szkoda, żadna z nas nie zmusza, tylko proponujemy urozmaicenie menu. Potem może samo się potoczy.
UsuńAtaner, dla Ciebie także dużo dobrego w Nowym Roku.
UsuńWszystkie sie wystraszyly hrehre, ze chcecie je korzonkami i sama zielenina karmic:)
UsuńI pewnie czytaja, tylko boja sie napisac.
Czytają, czytają. I to też mnie cieszy bardzo :)
Usuń