Czy po pięćdziesiątce, będąc od wielu lat żoną, matką i gospodynią domową, można zmienić spojrzenie na życie i odmienić całkowicie swoje wieloletnie nawyki żywieniowe? Otóż można!

Założyłam tego bloga w trzy miesiące po tym, jak wraz z mężem, do niedawna zatwardziałym mięsożercą, postanowiliśmy całkowicie zrezygnować z produktów odzwierzęcych i przejść na dietę roślinną, czyli wegańską.

Chcę Wam o tym opowiedzieć: opowiedzieć o tym co nami kierowało i zachęcić do zastanowienia się nad tym, co jecie. Ośmielić tych, którzy już trochę wiedzą, i którzy chcieliby zrobić podobny, wielki krok, ale nie mają odwagi.

Kuchnia wegańska nie jest ani niesmaczna, ani monotonna. Jest za to dla nas o wiele zdrowsza i pełna nowych smaków. Chcę Was tu o tym przekonać. To jak odkrywanie wielkiego, ciekawego świata za ogromnym oceanem niewiedzy. Może pokonamy go razem?


17.10.2016

Kotletowe LOVE

Dawno, dawno temu, na tzw kuchennej grupie dyskusyjnej  oficjalnie zwanej "pl.rec.kuchnia" pewna MechaGodzilla, zwana inaczej Mechcią, zamęczała nas pytaniami jak zrobić pyszne mielone kotlety.  Dyskusja się ciągnęła tygodniami, dobre rady sypały się jak z rękawa, Mechcia przystępowała po raz kolejny do robienia kotletów i ciągle była z nich niezadowolona...

Pamiętam, że i mnie moje kotlety nie smakowały, dopóki mój Tato, który był dla mnie zawsze kulinarnym guru, nie włożył mi do głowy zasady, że podstawa udanego kotleta to pieprz i podsmażona cebulka...

Tej zasady trzymam się do dziś, a zwłaszcza dziś, kiedy moje wegańskie kotlety to prawdziwa jazda bez trzymanki. Robię kotlety dosłownie ze wszystkiego!

Dlaczego w ogóle robić kotlety, kiedy się zrezygnowało z jedzenia mięsa? Czy z tęsknoty za jego smakiem? Niekoniecznie. Nie byłam chyba mięsnym smakoszem, bo za smakiem mięsa nie tęsknię wcale. 

Lubię jednak urozmaicone posiłki, więc oprócz warzyw i kasz, makaronów czy ryżu, w naszych drugich daniach często pojawiają się one: KOTLETY.

Kotlety naprawdę można zrobić ze wszystkiego. Ja najczęściej zaglądam do lodówki w poszukiwaniu resztek z poprzedniego dnia. Został kalafior? Będą kalafiorowe. Zostały ziemniaki? No to ziemniaczane. Marchewka została po wyciśnięciu soku w sokowirówce? Marchewkowe kotlety są pyszne! 
Jeśli akurat nic w lodówce nie znajdę, wyjmuję ciecierzycę albo fasolkę w puszce, albo co mi tam wpadnie w ręce. Prawie zawsze się coś znajdzie.

To były kotlety ziemniaczane z dodatkiem gotowanej marchewki.

Warzywa rozdrabniam mikserem, do tego trzeba dodać jakiegoś zagęszczacza: np płatków owsianych, mąki z ciecierzycy, kukurydzianej czy ryżowej. Fajnie też skleja kotlety mąka ziemniaczana. Można też zmielić trochę siemienia lnianego i zalać odrobiną wrzątku, a jak się zrobi z niego kleik, dodać do kotletowej masy. Dobrze robi dodatek ugotowanej kaszy, np, jaglanej, czy gryczanej. Co kto lubi, co kto w domu ma. 

Tutaj kotlety z brokułów i kaszy gryczanej. Nie, nie jedliśmy do nich sałatki z tąże kaszą gryczaną, zaplanowane były ziemniaki, ale musiałam szybko pstrykać fotkę, bo już chciał zapadać jesienny zmrok, a ziemniaczki jeszcze pyrkały sobie radośnie w garnku, więc pacnęłam na talerz łychę sałatki, żeby kotletom nie było smutno na talerzu...

Tak jak mówiłam, podstawą są przyprawy. Tak więc prawie zawsze jest w moich kotletach podsmażona cebulka, pieprz oraz różne przyprawy, gotowe mieszanki lub poszczególne zioła. Odrobina czosnku też się zawsze przyda.

Kotlety można przed smażeniem obtoczyć w bułce tartej, ja często używam do tego mąki kukurydzianej, a czasem po prostu smażę jak leci. Prawie zawsze wychodzą pyszne :)   Nie chwaląc się, oczywiście...

Poza tzw mielonymi, na naszych talerzach pojawiają się też kotlety sojowe. 

Żeby były smaczne, trzeba im tego smaku dodać, bo bez tego będą przypominały namoczoną tekturę. Kto ich próbował, ten wie. Na początku zawsze tak wychodzą. Ale dla upartego nic trudnego. Zgłębiwszy temat kotleta sojowego, już wiem, że  najpierw trzeba je namoczyć na parę minut w gorącej zalewie z przyprawami, lub bulionem (rzecz jasna wege :), a później dopiero przystąpić do dalszych działań. 

Moi domownicy najbardziej lubią je w formie panierowanej, a sekretem jest tu użycie czarnej soli himalajskiej, o której pisałam już w notce o wegańskich smaczkach.  Wypisz wymaluj schaboszczaki! Tyle że bez mięsa. 

Oto i one: schabowe bez mięsa

Innym, bardzo pysznym, sposobem na kotlety sojowe jest przygotowanie ich według przepisu ze strony "Atelier smaku". Są to kotlety sojowe á la kaczka z jabłkami

Próbowałam. Nawet nasz jedyny wtedy jeszcze pozostały w domu mięsożerca był zachwycony i zaskoczony tym smakiem. 

Poniżej wklejam filmik z przepisem, naprawdę zachęcam Was do spróbowania, nawet z czystej ciekawości. Mile Was zaskoczy ta potrawa! 






No to by było na tyle w temacie kotletów. Na dziś, bo mam też w planach zgłębienie tematu kotletów z seitanu (tajemnicze słowo, wiem), ale muszą one chwilę poczekać, bo czasu nie mam na wszystko. Co się odwlecze, to nie uciecze, a im  dalej w las tym więcej drzew, czy jakoś tak...   ;P

6 komentarzy:

  1. Muszę spróbować sojowych namoczonych. Marchewkowe trocinki miewam także. A lubicie boczniaki? Te grzybki smakowicie wyglądają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I owszem, boczniaki pyszne. Panierowane w mące kukurydzianej, albo bułce. A tamte grzybki z fotki to jeszcze wczesnojesienne kurki były, za przeproszeniem Kurek :)

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o trocinowe sojowe ostatnio takie podano mi w knajpie w Żywcu, dobrze, że nie policzono za obiad. Robię tak jak ty kotlety ze wszystkiego, jednak piekę je, bo nie przepadam za tłuszczem. Najbardziej do łączenia pasuje mi mąka z cieciorki, orkiszowa i ryżowa, do ciast jest super migdałowa. Moje ulubione grzyby to shitake, szczególnie w świeżej wersji. Przypominają mi polski odpowiednik, czyli maślaków.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki za podpowiedź, spróbuję grzybków :) Ja nigdy nie mam wystarczająco dużo czasu na pieczenie kotletów, smaży się jednek szybciej. Ale zdaję sobie sprawę, że smażone nie jest zdrowe, więc będę to ograniczać. Spróbuj kiedyś zrobić te trocinowe z czarną solą. Naprawdę są niezłe.

      Usuń
  3. Muszę się spytać o tą czarną sól w moim sklepie eko. Jeszcze jej nie próbowałam.
    Jeśli chodzi o pieczenie odbywa się to jeszcze szybciej niż pieczenie. Po prostu włączam piekarnik a wszystko wykładam na matę silikonową. Co nie zjem mrożę i mam do wyjęcia i podgrzania w dni kiedy pracuję do późna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to na pewno kwestia przyzwyczajenia, z tym pieczeniem. Muszę się przekonać.

      Usuń